GŁÓWNY SPECJALISTA ds. NAUKOWO-BADAWCZYCH (BCM)
10 października 2022SPECJALISTA TECHNICZNY – HYDRAULIK, PNEUMATYK
13 października 202213 października przypada Dzień Dawcy Szpiku Kostnego. Poznajcie historię jednego z dawców szpiku, dr. Radosława Dziuby, dyrektora Łukasiewicz – Łódzkiego Instytutu Technologicznego, może zachęci Was do zapisania się do bazy dawców i też uratujecie komuś życie.
– Przechodząc kiedyś pomiędzy wykładami na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego, natknąłem się na jedno z kół naukowych, które prowadziło punkt poboru dawców szpiku, można się tam było zarejestrować. Studenci poprosili mnie jako wykładowcę, żebym zarejestrował się w bazie. Bardzo chętnie się zgodziłem i zadeklarowałem, że jeśli będzie taka możliwość, to oczywiście pomogę. Wtedy specjalnie się nad tym nie zastanawiałem. Wydawało mi się to mało prawdopodobne.
W 2018 roku, czyli około 5 lat od zapisania się do bazy dawców, odebrałem telefon z fundacji DKMS, że jest biorca do którego moje komórki macierzyste najbardziej pasują i zapytali czy nadal jestem chętny na oddanie szpiku. Zgodziłem się od razu, ale dali mi jeszcze tydzień, żebym się zastanowił, wziął pod uwagę ryzyka i w ciągu tygodnia dał wstępną decyzję. Od razu stwierdziłem, że jestem na tak, bo to pomoc dla drugiej osoby. Sama świadomość faktu, że bym tego szpiku nie oddał, a ta osoba mogłaby nie przeżyć, byłaby dla mnie trudna do zaakceptowania. Niektórzy znajomi odradzali mi oddanie szpiku, ale decyzja została podjęta. Nie wiedziałem nic o tej osobie, ani jakiej jest płci, ile ma lat, wiedziałem tylko, że gdzieś tam na pomoc czeka mój brat bliźniak. Wkrótce ponownie zadzwonili do mnie z DKMS i poinformowali mnie, że pogorszył się stan zdrowia biorcy. Operacja była niemożliwa, miałem pozostać w gotowości przez 2 miesiące. Po tym czasie okazało się, że stan jest tak zły, że ta osoba może umrzeć i wróciłem do bazy dawców. Ale zapytano mnie, czy nadal podtrzymuję chęć oddania szpiku tej osobie w przypadku poprawy stanu zdrowia. Oczywiście potwierdziłem.
W końcówce maja 2019 roku okazało się, że stan zdrowia biorcy na tyle się poprawił, że jest to jedyny moment, aby wykonać operację. Cała procedura miała trwać 3 tygodnie. Chociaż miałem wtedy wiele obowiązków zawodowych, nie wahałem się. Przeszedłem wszystkie badania, które wyszły pozytywnie i byłem gotowy na oddanie szpiku. Lekarze poinformowali mnie, że teraz dopiero powiedzą biorcy, że jest dawca i będą przygotowywać biorcę do operacji. Cały zabieg odbył się w Warszawie, pobrano ode mnie niemal 1,5 litra szpiku z biodra, pod pełną narkozą, w ciągu około 2 godzin. Lekarze powiedzieli, że przez około 2 – 3 tygodnie mogę być osłabiony i faktycznie byłem. Ale po tygodniu wróciłem już do pracy, do codziennych zajęć. Dzień po pobraniu szpiku dowiedziałem się, kto jest moim biorcą, ale tylko wiek i płeć. Była to kobieta po 50-tce. Jednocześnie mogliśmy zacząć pisać do siebie listy, wysyłać kartki świąteczne, wszystko za pośrednictwem fundacji, dane kontaktowe były dla nas nieznane. To trwało 2 lata i po tym czasie za pośrednictwem fundacji biorczyni zapytała, czy chciałbym ją poznać. Oczywiście się zgodziłem.
W listach bardzo mi podziękowała za dar życia. Można powiedzieć, że był to jakiegoś rodzaju cud, gdyż bardzo trudno znaleźć dawcę. Nawet samo znalezienie nie jest jeszcze sukcesem, bo na przeszkodzie może stanąć zły stan zdrowia. Obecnie Hania jest zdrowa, jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym, wymieniamy się również listami i niedługo planujemy spotkanie. Dostałem odznakę i legitymację honorowego dawcy szpiku. Jestem też pod stałą kontrolą lekarzy. W Łodzi jest tylko około 90 osób, które zostały dawcami szpiku. Oddanie szpiku i pomoc w uratowaniu czyjegoś życia jest i już na zawsze pozostanie największym sukcesem mojego życia.